Zabójcza skuteczność Płomienia.

Zabójcza skuteczność Płomienia.

W sobotę na boiskach piłkarskiej ligi okręgowej rozegrano 19 kolejkę spotkań. LKS Sieraków Śląski przegrał 0-4 (0-2) w wyjazdowym starciu z Płomieniem Kuźnica Marianowa. Mecz rozegrano w częstochowskiej dzielnicy Dźbów.

LKS jechał do Częstochowy z dużymi nadziejami – podopieczni Macieja Furmanka wzmocnili morale po awansie do finału Pucharu Polski na szczeblu okręgowym oraz po cennym remisie na własnym boisku z drugim w tabeli LZS'em Mrzygłód. Płomień zajmował bezpieczną, szóstą pozycję w ligowym zestawieniu i wygrał dwa ostatnie pojedynki. Jeśli chodzi o kadrę – LKS wystąpił bez swojego najlepszego snajpera – Piotra Dawiskiby, a także bez czołowego obrońcy, Michała Koziarskiego. Na ławce rezerwowych LKS'u zasiadło więc aż trzech nieopierzonych juniorów. Co ciekawe – gospodarze również nie grzeszyli potężną armią i posiadali w zapasie zaledwie dwóch rezerwowych. Dobre rezultaty obu drużyn oraz bliźniacze problemy kadrowe sprawiały, że kibice oczekiwali wyrównanego pojedynku.

Taki właśnie obraz gry towarzyszył nam w pierwszych minutach. Energiczny początek w wykonaniu Płomienia i LKS'u przyniósł kilka dobrych, choć nieco chaotycznych zagrań po obu stronach. Pierwszą okazję bramkową zmarnował już w 4 minucie pomocnik LKS'u Mateusz Kinscher – jego strzał z bliskiej odległości obronił dobrze dysponowany tego dnia Mateusz Kępka. Szybka odpowiedź Płomienia zakończyła się rajdem Przemysława Sikory lecz zanim zawodnik gospodarzy oddał strzał – ubiegł go wychodzący z bramki Mateusz Lyko.

W kolejnych minutach obie drużyny prowadziły odważną, otwartą grę – LKS nieźle prezentował się w ataku pozycyjnym, zaś gospodarze decydowali się na długie, prostopadłe zagrania do swoich skrzydłowych i napastników. Takimi właśnie podaniami popisywał się m.in. Piotr Kotas, siejąc spore zamieszanie w defensywie LKS'u. Efektem obustronnej wymiany ciosów były niecelne strzały – w 10 minucie Martina Brzeziny broniącego barw gości a następnie Dawida Gierczaka z Kuźnicy.

Niestety – gra traciła na płynności gdyż zawodnicy zarówno miejscowych jak i przyjezdnych nie szczędzili sobie fauli – będą one zresztą nieodłącznym elementem widowiska aż do ostatniego gwizdka. W przeciągu całego meczu Płomień faulował 19 a Sieraków 18 razy. Aż 11 fauli gospodarzy zanotowaliśmy w drugiej połowie, a więc nawet wtedy gdy Płomień nie musiał już forsować tempa po wcześniejszym wypracowaniu sobie przewagi bramkowej.

Wracamy zatem do 20 minuty, kiedy to gospodarze otworzyli wynik spotkania. Pierwsza bramka była rezultatem znakomicie rozegranego rzutu rożnego. Dośrodkowanie trafiło na głowę Mateusza Hofmana a precyzyjnie uderzona futbolówka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Rzuty rożne były bardzo groźną bronią miejscowych, co udowodnią oni jeszcze kilka razy w trakcie pojedynku z Sierakowem. Póki co przenosimy się do 23 minuty – rozdrażniony LKS konstruuje składną akcję a Martin Brzezina marnuje fantastyczną okazję na remis – ponownie Kępka ratuje swój zespół od utraty gola.

Po nieco spokojniejszym fragmencie gry, na 3 minuty przed przerwą obrońcy LKS'u... darują w prezencie niespodziewaną bramkę ekipie Płomienia. Występujący z konieczności w obronie Mateusz Kotala zagrał piłkę do nieprzygotowanego Fabiana Chaładusa – "kopana" odbiła się od piszczela bocznego obrońcy przyjezdnych i trafiła do czającego się Artura Pidzika, który ładnym uderzeniem w długi róg nie dał szans Mateuszowi Lyko. Do przerwy rezultat nie uległ już zmianie.

Druga odsłona rozpoczęła się od mocnego, trzeciego ciosu wyprowadzonego przez gospodarzy. W 47 minucie, po krótkim okresie dominacji LKS'u, Płomień wyprowadził ekspresową kontrę a Igor Woźniak dopełnił formalności strzałem obok Mateusza Lyko. W odpowiedzi LKS mógł strzelić honorowego gola po ładnym rozegraniu autu - piłka, po dalekim wyrzucie Kamila Wiechoczka, trafiła na głowę jego brata – Marcina. Przedłużone zagranie trafiła do Martina Brzeziny, który przestrzelił po ładnym uderzeniu z 20 metrów. Nie minęły trzy minuty a Sierakowianie mogli pokusić się o wykorzystanie następnej szansy – tym razem Marcin Wiechoczek zmarnował okazję sam na sam.

Ładne dla oka pierwsze fragmenty drugiej połowy ustąpiły kolejnym, ostrym zagraniom, zwłaszcza zawodników gospodarzy. W 56 minucie po bezpardonowym faulu Gierczaka nie wytrzymał Mateusz Kischer, który ruszył w stronę przeciwnika wdając się w przepychankę z winowajcą. W zamieszanie włączyło również się kilku innych piłkarzy i dopiero po dwóch minutach arbiter główny, Lech Malinowski zapanował nad rozjuszonym towarzystwem a obaj dżentelmeni ujrzeli żółty kartonik.

Pomiędzy zawodnikami obu drużyn... iskrzyło jednak nadal – rozdrażniony Kinscher wdawał się w dalsze, męskie pojedynki z przeciwnikami. Zagotowana głowa ambitnego pomocnika gości zmusiła trenera Furmanka do przeprowadzenia zmiany – w 62 minucie, w miejsce popularnego "Tasiora", na boisku zameldował się młodziutki junior, Sebastian Welzer – mimo iż na boisku roiło się od męskich zagrań, chłopak ten wytrzymał napięcie i w ostatnich 30 minutach meczu poradził sobie całkiem nieźle.

W 64 minucie było jednak 4:0. Gospodarze egzekwowali rzut rożny a w zamieszaniu pod sierakowską bramką najprzytomniej zachował się Igor Woźniak i sprytnie dzióbnął futbolówkę strzelając swego drugiego gola i ustalając wynik spotkania. To jednak nie koniec emocji. Pomimo fatalnej sytuacji Sierakowianie grali o honor i regularnie nękali defensywę gospodarzy – nerwowo reagował wówczas trener Płomienia, Tomasz Czok domagając się większego zaangażowania od swoich piłkarzy. W 73 minucie cudownym wolejem popisał się kapitan LKS'u Damian Kisielewski jednak Kępka sparował piłkę na rzut rożny. Był to jednak dopiero... pierwszy celny strzał w światło bramki autorstwa gości w drugiej połowie.

Ostatnia faza spotkania nie była już tak efektowna jak poprzednie fragmenty meczu. Sierakowianie z każdą minutą tracili nadzieję na wywiezienie z Częstochowy korzystnego rezultatu, toteż natężenie akcji LKS'u słabło wraz ze zbliżającym się końcem pojedynku. Gospodarze pilnowali dostępu do własnej bramki i nie kwapili się już do falowej ofensywy. Jedynie, wprowadzony po przerwie na boisko, Kamil Korzeniec szalał na prawej flance Płomienia, pozostawiając po sobie bardzo dobre wrażenie.

Czując, że tym razem nasi zawodnicy nie dopiszą sobie kolejnych punktów w ligowych zmaganiach, trener Furmanek dał szansę pozostałym młodzieżowcom – na boisku pojawili się: Mateusz Kubosz i Adam Fraj. Była to mądra decyzja szkoleniowca, który zdaje sobie sprawę, że przed młokosami jeszcze daleka droga... ale też wie, że w obliczu różnych czynników, w amatorskich klubach każdy piłkarz jest dzisiaj na wagę złota i młodzież musi zdobywać doświadczenie. Furmanek kontynuuje więc szkoleniowe metody Adama Jelonka.

Piłkarze z Sierakowa Śląskiego pozostawili dziś na boisku spory kawał zdrowia. Grali z pełnym zaangażowaniem i dużą ambicją - zasłużyli więc na co najmniej jedno trafienie honorowe. Gdyby Sierakowianie wykorzystali wszystkie okazje podbramkowe... być może wynik tego spotkania brzmiałby bardziej optymistycznie. Zawodnicy z Kuźnicy Marianowej swój sukces zawdzięczają przede wszystkim równej grze w trakcie całych 90 minut. Biorąc pod uwagę wysoką pozycję Płomienia - nie był to futbol rzucający na kolana ale wszechstronność i konsekwencja w grze w szeregach gospodarzy zasługują na uznanie. Trzeba też wspomnieć o świetnej skuteczności miejscowych – z sześciu strzałów oddanych w światło bramki aż cztery zakończyły się golami. Po niezłym, zaciętym spotkaniu tym razem LKS Sieraków Śląski przegrywa 0:4 w kolejnym ligowym starciu. Za tydzień LKS zagra na własnym boisku z trzecią w tabeli ekipą Zielonych Żarki (pierwszy mecz w Żarkach zakończył się wynikiem 2:2).

OPERACJA "PUCHAR POLSKI".

Ekipa z Sierakowa musi szybko otrząsnąć się po niepowodzeniu w Dźbowie. Już w środę LKS zagra we wspomnianym finale Pucharu Polski na szczeblu okręgowym. Mecz odbędzie się w Kochcicach o godzinie 17:00 a rywalem naszej drużyny będzie MLKS Woźniki. Z tym zespołem dwukrotnie przegraliśmy ligowe batalie w tym sezonie, a więc LKS ma co nieco do udowodnienia. I będzie miał, ponieważ, biorąc pod uwagę ostatnie wyniki, w MLKS-ie dzieje się coś dziwnego. Woźniki nie wygrały meczu od pięciu kolejek. Ostatnie zwycięstwo ligowe zanotowały 11 listopada. W sobotę MLKS przegrał w Mrzygłodzie 0:3... w Mrzygłodzie, z którym dość niespodziewanie tydzień temu zremisował LKS Sieraków Śląski. To będzie wspaniałe popołudnie w Kochcicach. Zapraszamy wszystkich kibiców na pucharowe, finałowe spotkanie z udziałem naszej drużyny!

Relacjonował Julian Werner / Zdjęcia: Kamil Francik

Płomień Kuźnica Marianowa 4-0 LKS Sieraków Śląski

Bramki: 1-0 Hofman 20', 2-0 Pidzik 42', 3-0 Woźniak 47', 4-0 Woźniak 64'.

Żółte kartki: Gierczak (Kuźnica) - Kinscher, Marzec (Sieraków)

Sędziowie: Lech Malinowski – Katarzyna Bąk, Piotr Skuza (Częstochowa) / Widzów: 50.

Płomień Kuźnica Marianowa: Kępka – Ślusarczyk, Hofman, Pidzik, Gierczak – Sosnowski, Sikora (Korzeniec 46'), Łągiewka, Woźniak – Kotas, Młocek / Trener: Tomasz Czok.

LKS Sieraków Śląski: Lyko – Kaczmarzyk, Kotala, Chaładus (Fraj 81'), Nowak – Kinscher (Welzer 62'), Kisielewski, Piecka (Marzec 69'), K. Wiechoczek, M. Wiechoczek – Brzezina (Kubosz 87') / Trener: Maciej Furmanek.

Statystyki:

STRZAŁY CELNE
Kuźnica 6 / Sieraków 4
STRZAŁY NIECELNE
Kuźnica 8 / Sieraków 4
RZUTY ROŻNE
Kuźnica 9 / Sieraków 3
FAULE
Kuźnica 19 / Sieraków 18
SPALONE
Kuźnica 6 / Sieraków 3

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości